Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mister Boffen podrapał się w ucho, splamione atramentem, i spojrzał na żonę.
— Ułożyłbym w porządku te wszystkie papiery — mówił dalej Rokesmith — powiązałbym je w paczki i włożyłbym w koperty, na których wypisany byłby interes, do którego się odnoszą, tak, że miałbyś pan w każdej chwili pod ręką to, czegobyś pan potrzebował.
— To możebyś pan spróbował na początek uporządkować to wszystko, co tu leży? — zaproponował spadkobierca.
Usłyszawszy to życzenie, Rokesmith odłożył w mgnieniu oka na bok kapelusz i rękawiczki — a usiadłszy przy biurku, zabrał się do klasyfikowania papierów. Były to wszystko rachunki z przebudowy domu, który kupił sobie świeżo pan Boffen i gdzie tapicerowie, stolarze i inni rzemieślnicy, odświeżali wszystko na nowo. Rokesmith dotrzymał obietnicy i powiązał bardzo zgrabnie w paczki odnośne rachunki, a następnie zaopatrzył je w odpowiednie napisy.
— Doskonale! wybornie — zachwycał się pan Boffen — a teraz przeczytaj mi pan to wszystko, co napisałeś na wierzchu.
Rokesmith odczytał spis rachunków, przysłanych przez stolarza, cieślę, tapicera, stelmacha, handlarza koni i t. p. Następnie wyszczególnił cenniki i oferty, zrobione w ostatnich czasach panu Boffen, odróżniając te, które były przyjęte, od tych, które odrzucono.
Słuchając tego, spadkobierca nie posiadał się z radości,