Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Byłżeby pan Goriot, rzekła pani Vauquer po cichu, istotnie ojcem jakiej hrabiny?
— I baronowej, odparł Rastignac.
— Tylko to mu zostało, rzekł Bianchon do Rastignaka. Zmacałem mu głowę: ma tylko jeden guz, guz ojcostwa, to będzie wiekuisty ojciec.
Eugeniusz był w tej chwili zbyt poważny, aby go mógł rozśmieszyć koncept Bianchona. Chciał skorzystać z rad pani de Beauséant, i pytał sam siebie, gdzie i jak wystara się o pieniądze. Zasępił się, widząc prerie świata równocześnie puste i pełne; skoro obiad się skończył, został w jadalni sam.
— Widział pan tedy mą córkę? zagadnął go Goriot ze wzruszeniem.
Zbudzony z dumań, Eugeniusz ujął nieboraka za rękę i spoglądając nań prawie z rozczuleniem, odparł:
— Jest pan zacny i godny człowiek. Porozmawiamy później o pańskich córkach.
Wstał, nie wdając się w gawędę z ojcem Goriot i przeszedł do swego pokoju, gdzie napisał do matki następujący list:
„Droga matko, rozpatrz się czy nie znajdziesz trzeciej piersi, którą byś mi mogła otworzyć. Znajduję się w położeniu, dającym szybkie widoki fortuny. Trzeba mi tysiąca dwustu franków, ale trzeba mi ich za wszelką cenę. Nie mów nic o mej prośbie ojcu, sprzeciwiłby się może; ja zaś, w razie gdybym nie dostał tych pieniędzy, stałbym się pastwą rozpaczy, może samobójstwa. Wytłumaczę ci pobudki za najbliższym widzeniem; trzeba by pisać tomy, aby określić położenie w którym się znajduję. Nie grałem, złota mamusiu, nie mam grosza długu, ale, jeśli pragniesz zachować życie któreś mi dała, trzeba mi wydobyć tę sumę. Krótko mówiąc, byłem u wicehrabiny de Beauséant, która wzięła mnie w opiekę. Mam bywać w świecie, a nie mam ani grosza na czyste rękawiczki. Umiałbym jeść suchy chleb, pić wodę, przymierać głodem w potrzebie; ale nie mogę się obejść bez narzędzi, którymi ryje się tutaj ziemię. Roz-