Strona:PL Balzac - Marany.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Opowiadanie to, czysto wstępne, nie jest głównym celem tej pracy, dla zrozumienia której potrzebne było przedewszystkiem wyjaśnić, jakim sposobem kapitan Diard zaślubił Juanę Mancini, gdzie Montefiore i Diard poznali się, oraz wytłómaczyć, jaka krew, jakie namiętności ożywiały panią Diard.
Kwatermistrz przez czas dopełnienia długich i powolnych formalności, bez których wojskowemu francuskiemu ożenić się niepodobna, namiętnie rozkochał się w Juanie Mancini. Juana miała czas namyślić się nad losem swoim. Los to straszny! Juana, która nie uczuwała dla Diarda ani szacunku, ani miłości, była jednak związana z nim słowem nierozważnem wprawdzie, ale koniecznem. Prowansalczyk nie był ani pięknym, ani kształtnym. Na obejściu jego, pozbawionem dynstykcji, czuć było zły ton wojskowy, obyczaje prowincjonalne i mizerne wychowanie. Czyż więc miała kochać Diarda, ta dziewczyna pełna powabu i wytworności, ożywiona niezwyciężonem poczuciem świetności i gustu, którą wreszcie natura ciągnęła ku wyższym sferom społeczeństwa? Co się tycze szacunku, odmawiała tego Diardowi, właśnie dlatego, że Diard chciał ją zaślubić. Odraza ta była nienaturalną. Kobieta jest istotą świętą i piękną, ale zawsze prawie niezrozumianą. Gdyby Juana kochała Diarda, byłaby go też szanowała. Miłość tworzy w kobiecie kobietę nową: kobieta z wczoraj nie istnieje nazajutrz. Przywdziawszy na siebie suknię ślubną namiętności, w której idzie o całe życie, kobieta przywdziewa ją czystą i białą. Je-