Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W całym tym światku, jedna osoba nie podzielała złudzeń. Czyż trzeba dodawać, że był nią stary rejent Chesnel? Mimo że oddanie jego tej wielkiej rodzinie, wówczas składającej się z trzech osób — a fakta dowiodą tego dostatecznie — było bez granic; mimo iż przyjmował wszystkie te poglądy i uznawał je, zbyt wiele miał rozsądku i zbyt dobrze prowadził sprawy większości rodzin w departamencie, aby nie widzieć ogromnych zmian wniesionych przez przemysł i przez nowoczesne obyczaje. Ex-intendent widział jak Rewolucja, od gorączki r. 1793, która uzbroiła mężczyzn, kobiety, dzieci, wznosiła rusztowania, kosiła głowy i wygrywała europejskie bitwy, przeszła do spokojnego działania idej uświęcających wypadki. Po karczunku i zasiewie przychodziło żniwo. Dla niego, Rewolucja stworzyła ducha nowego pokolenia, dotykał jej faktów na dnie tysiąca ran, rozumiał że spełniły się nieodwołalnie. Ta ścięta głowa królewska, ta umęczona królowa, ten podział szlacheckich dóbr, to były w jego oczach fakty, które wiązały zbyt wiele interesów, aby interesowani pozwolili naruszyć ich owoce. Chesnel widział jasno. Jego oddanie d‘Esgrignonom było całkowite, nie będąc ślepem, co je czyniło tem piękniejszem. Wiara, która młodemu mnichowi pozwala widzieć anioły w Raju, jest o wiele niższa od potęgi starego mnicha, który mu je pokazuje. Ex-intendent podobny był do starego mnicha, oddałby życie aby bronić zmurszałego relikwiarza. Za każdym razem kiedy, z tysiącznemi ostrożnościami, próbował wytłómaczyć swemu dawnemu panu nowinki, już to przybierając