Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nę Navarreins, Cadignan, d‘Uxelles, Beauséant, Blamont-Chauvry, słowem pannę skupiającą wszystkie przywileje szlachectwa, bogactwa, piękności, umysłu i charakteru. Osoby, które przychodziły na partyjkę co wieczór, Kawaler, rodziny Troisville (wymawiaj Treville), la Roche-Guyon, Castéran (wymawiaj Catéran), książę de Verneuil, oddawna nawykłe patrzeć na wielkiego margrabiego jak na olbrzymią postać, utwierdziły go w tych pojęciach. Nie było żadnego fałszu w tej wierze, byłaby ona słuszna, gdyby można było wymazać ostatnich czterdzieści lat historji Francji. Ale najbardziej czcigodne, najautentyczniejsze prawa, jak te które Ludwik XVIII chciał wpisać w swoją konstytucję, datując ją dwudziestym i pierwszym rokiem swego panowania, istnieją tylko o tyle, o ile zatwierdzi je powszechna zgoda. D‘Esgrignonom brakowało treści obecnego języka politycznego, pieniędzy, tej potężnej dźwigni nowoczesnej arystokracji: brakło im również ciągłości roli historycznej, owej sławy, którą nabywa się na Dworze równie dobrze jak na polu bitwy, równie dobrze w dyplomatycznych salonach jak na trybunie, dzięki książce lub miłostce, i która jest niby świętą ampułką, wylaną na głowę każdego nowego pokolenia. Ród szlachetny, bezczynny i zapomniany, to niby panna głupia, brzydka, uboga i cnotliwa, cztery kardynalne punkty nieszczęścia. Małżeństwo panny de Troisville z generałem Montcornet, zamiast oświecić Gabinet Starożytności, spowodowało zerwanie między Troisville‘ami a salonem d‘Esgrignon, który orzekł, że Troisville‘owie się splamili.