Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ten groszek jest fantastycznie roskoszny!
— A nazajutrz znaleziono księdza martwego w łóżku...
— Kto mówi o śmierci?... Nie żartujcie, ja mam wuja.
— Pogodziłbyś się pewnie z jego stratą.
— Nie w tem rzecz.
— Słuchajcie, panowie! SPOSÓB ZGŁADZENIA WUJA. Cichooo! (Słuchajcie! Słuchajcie!) Mieć najpierw grubego tłuściutkiego wujaszka, to są najlepsi wujowie. (Poruszenie). Nakarmić go, pod jakimkolwiek pozorem, pasztetem z gęsich wątróbek.
— Ech, mój wuj jest wysoki, chudy, skąpy i umiarkowany w jadle.
— Och, tacy wujowie, to potwory nadużywające życia.
— I, ciągnął pogromca wujów, oznajmić mu, w chwili trawienia, upadłość jego bankiera.
— A jeśli nie poskutkuje?
— Puśćcie nań ładną dziewczynę.
— A jeśli jest...? rzekł inny czyniąc gest negatywny.
— W takim razie, to nie jest wuj... wuj jest z reguły figlarz.
— Wiecie, Malibran straciła dwie nuty.
— Nie, szanowny panie.
— Tak, szanowny panie.
— Och! och! tak i nie, czyż to nie są dzieje wszystkich sporów religijnych, politycznych i literackich? Człowiek jest błaznem, tańczącym nad przepaścią.