Strona:PL Artur Oppman - Monologi.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przejmuyą dreszcze ciało hoże,
Szczękają ząbki: perły prawe,
Ale, dygocąc, trwa nieboże
Takie ciekawe, ach! ciekawe!

Bo gdy obwieści dzwonka bicie,
Że właśnie północ na zegarze,
Ten, co ją kocha ponad życie,
Nikłem się widmem tu ukaże,
Dla kogóż wianek ona straci?
Komu da serca upominek?
Imćpan Walenty? Imćpan Maciéj?
Gdybyż Marcinek! och, Marcinek!

O tem dumała dzionek cały
Przy kołowrotku i przy igle;
Zamiar to śmiały, ba! zuchwały!
Nie tam dziecinne jakieś figle!
A nuż znienacka za nią stanie
Upior, nie przebit kołem w grobie,
Albo (zmiłuj się, Chryste Panie!)
Sam bies we własnej swej osobie!

Owo się zbliża groźna chwila,
Dyn!... dyn!... dyn!... gdański zegar dzwoni,
Cicho ktoś, cicho drzwi uchyla,
I w oka mgnieniu skoczy do niéj.