Strona:PL Aleksandra Humboldta Podróże po Rossyi 01.djvu/017

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lądu potrzebowały do przebycia podobnéj przestrzeni w rzece. W żadnym razie jednak różnica, jakaby mogła zachodzić pomiędzy pozornym rezultatem a rzeczywistością, nie mogła być znaczną. Wszystkie kry poszczepane były z wierzchu na podługowate sztuki, które stały pionowo na ich powierzchni, i brzegi okryte były mnóstwem takich oderwanych podłużnych kawałów lodu.
W pierwszym dniu swojego oczekiwania mieli podróżni najpiękniejszą w świecie pogodę, i pomieszczeni w porządnym, wygodnym pokoju, nie mieli się czego użalać na swe położenie, gdyby nie przykra zwłoka w podróży. Mieli oni ze swego pokoju widok na Memel, najbliższy cel ich podróży; przed nimi rozciągała się ciaśnina, na któréj lodowe massy z szybkością się toczyły, a na lewo morze z odnogą, na któréj co godzina zwiększała się liczba okrętów, czekających również na przejście kry, ażeby wpłynąć do zatoki; bliżéj nich wprawdzie wszystko było puste, ale sama ta pustynia nadawała odrębną cechę widokowi. Grunt był czystym piaskiem, z którego słońce spędziło już było śnieg, nigdzie nie było widać śladu uprawy, mała nawet liczba domów nie stawiała żadnej przeszkody ruchomemu piaskowi; były one zbudowane na palach, a to dlatego, żeby nie zostały zasypane piaskiem.
Humboldt korzystał z wolnego czasu i z równiny około domu, ażeby oznaczyć stopień pochylenia igły magnesowéj i natężenia sił magnetycznych. Piękna pogoda sprzyjała téj obserwacyi, która jednakże utrudnioną była powiewem, jakkolwiek słabym, wiatru. Ażeby uniknąć nadal podobnych niedogodności, Humboldt postarał się o zrobienie w Petersburgu namiotu do podobnych obserwacyj w dalszéj podróży.
Jak liczba okrętów przy wejściu do ciaśniny, tak również powiększyła się liczba passażerów w Sandkrug’u. Na drugi dzień przybyła wozowa poczta, która z powodu wylewu Niemna przy jego ujściu do zatoki, udała się drogą przez nizinę, Przy zwiększonéj liczbie gości zaczęło zbywać na środkach pożywienia; przeto podróżni nasi doznali niespodzianie nie małéj przyjemności, gdy wieczorem, 21, kiedy już łódki mogły przebywać zatokę, pocztmajster Goldbeck z Memla uprzejmie ich w nie zaopatrzył. Wreszcie dnia 22 rano kra stała się rzadszą, tak, że można już było przebywać zatokę w większych łodziach, na których pomieszczono powozy i tym sposobem uskuteczniono przeprawę.
Podróżni po przepędzeniu w Memlu całego przedpołudnia, 22 kwietnia, i obejrzeniu tak wnętrza miasta jak cytadelli, leżącéj na wzgórzu tuż przy zatoce, na lewym brzegu rzeczki Dange, ruszyli w dalszą podróż. Droga nie wiele była lepszą, jak po tamtéj stronie Królewca; nie-