Strona:PL Aleksander Humboldt - Podróż po rzece Orinoko.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ło nad tem 23 Indjan, a statek toczono na pniach służących za walce. Zwyczajną pirogę transportuje się z Tuamini do Kano Pimichinu, która wpada do Rio Negro w ciągu półtora dnia, nasza była atoli bardzo duża i trzeba się z nią było obchodzić oględnie, gdyż musiała odbyć powtórną podróż przez katarakty. To też transport trwał przeszło cztery dni.
Czas płynął, a piroga nasza jeszcze nie była w porcie Rio Pimichinu. Zacny misjonarz pater Cereso zachęcał nas do dłuższego pobytu, mówiąc: — Wszakże wam tu nie brak niczego! Macie banany, ryby, nie kąsają was moskity, a im dłużej zostaniecie, tem więcej mieć będziecie nadziei doczekania się słońca i gwiazd. Zepsuje się wam piroga, przy transportowaniu, to dam wam inną. Jestem bardzo rad, że mogę rozmawiać z ludźmi białymi i rozumnymi (con gente blanca y de razon). Mimo niecierpliwości słuchaliśmy z zaciekawieniem jego opowiadań o obyczajach, zwyczajach i stosunkach mieszkańców tych okolic, które zresztą potwierdzały poprzednio już zebrane wiadomości nasze. Tubylcy żyją w hordach po 40 do 50 osobników pod władzą patrjarchalną, a wspólnego wodza obierają jeno w czasie walki z sąsiadami. Wzajemną zaczepność zwiększa jeszcze to, że sąsiadujące ze sobą hordy mówią odmiennym językiem.
Olbrzymi obszar ziemi pomiędzy równikiem, a ósmym stopniem szerokości stanowi jeden las. Hordy rozproszyły się po nim, posuwając się w głąb wraz z zakrętami rzeki, nie mając warunków uprawiania ziemi. Labirynt rzeczny sprawił, że żadna nie wiedziała z kim sąsiaduje. Dzikie te okolice Ameryki przywodzą na myśl pierwotny stan ludzkości, kiedy zaczynała się rozprzestrzeniać po ziemi.