Strona:PL Aleksander Humboldt - Podróż po rzece Orinoko.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dwunastego kwietnia ruszyliśmy dalej, o czwartej rano, a misjonarz wyraził obawę, że trudno nam będzie przebyć progi skalne przy ujściu rzeki Mety, Indjanie wiosłowali przez dwanaście godzin bez przerwy, nic nie jedząc prócz manjoku i bananów. Jest to rzecz nader trudna przezwyciężyć prąd wody pod kataraktami. Indjanie z nad Orinoko i Amazonki czynią to jednak, podróżując przez dwa miesiące wodą. Zdumiewa siła fizyczna i wstrzemięźliwość tych ludzi. Mąka i ciała zawierające cukier, czasem ryby i tłuszcz żółwich jaj zastępują im pożywienie, jakie dają ptaki i ciepłokrwiste zwierzęta.
Łożysko rzeki, na przestrzeni tysiąca dwustu metrów było zasypane złamami granitu. Miejsce to posiada nazwę Raudal de Kariven. Przemykaliśmy kanałami pięciu nieraz zaledwo stóp szerokości, a czasem wpadała piroga pomiędzy dwa bloki, utykając pośród nich. Unikaliśmy miejsc, którędy woda pędziła z hukiem. Ale nie zachodzi tu niebezpieczeństwo prawdziwe, o ile ma się dobrego, indyjskiego sternika. Gdzie nie można było przełamać prądu, wskakiwali w wodę wioślarze, przywiązywali linę do skały i przeciągali łódź. Działo się to bardzo powoli i nieraz wychodziliśmy na wiążące nas skały. Posiadały wszelkie kształty i barwy, były przeważnie zaokrąglone, czarne, lśniące ołowiano i bez wszelkiej wegetacji. Wprawia w zdumienie, gdy się widzi jak nagle znika gdzieś woda jednej z największych rzek świata. Nieraz zdala, od strony brzegu widzieliśmy ogromne bloki granitu oparte o siebie i zamykające koryto.
Od ujścia Mety mniej znacznie w Orinoku raf i skał, tak że na przestrzeni kilometra płynęliśmy wolnem, szerokiem korytem. Indjanie wiosłowali,