Strona:PL Żeligowski Edward - Jordan (wyd. 1870).pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie dla mnie twoje dary, choć je cenić umiem!
Choć widziałem szczęśliwych, ich szczęście rozumiem,
I ich cnoty domowe ocenić umiałem,
Lecz zostać tak cnotliwym nie mogłem, nie chciałem?
Próżnobym w zagadnieniu topił się zawiłem.
Dosyć, że takim ni jestem, ni byłem!
Czy serce lepszych przeczuć dźwiękiem się ograło
Czyli może ich szczęścia było mi zamało,
Bym go mógł jak oni używać....
Nie mogę siebie sądzić, i nie chcę zgadywać!....

Niechaj szydercy nikczemnie się śmieją,
I życie topią w rozpustach,
Niechaj się próżną łechcą nadzieją.
Życiem frymarcząc bez czynu —
Lecz równie podle brzmią i skargi w ustach,
Odkądś na krzyżu, za czyn Boży Synu!
Cierpieć i jęczeć, potem przywyknąć do jęku
Jako pies lub niewolnik do łańcucha dźwięku,
A potem się melodją łańcucha lubować,
Zlać się z jej nótą, i przy niej tańcować,
Jak na umarłych grobach tańcowano,
I zamiast serca — wychwalać się z raną? —

O, jak się życiu młodemu odsłania
Świat piękny wielki! Lecz wielkim być trzeba,