To jest przymówka; ale mniejsza o to.
Takie myśli wiadomo, że szkodzą dygestji,
Nie są bynajmniej hygieniczną cnotą.
Ale powróćmy do żywotnej kwestji:
Małżeńskie śluby, to wymysł piekielny;
I to być musi dodatek kościelny,
To apostolskiej jest wymysł stolicy.
Ot papież jakiś dla swej synowicy,
Którą zbyt kochał i pragnąc jej szczęścia,
Sakramentalne wymyślił zamęścia.
Myśl bardzo wielką — wyrwałeś mi z głowy!
I słowo w słowo, jam przysiądz gotowy,
Że tak istotnie miało się przed laty.
Nadto i te i owe z małżeństwa intraty;
Lecz to mem zdaniem kosztowny Sakrament.
Cóż o tem Nowy powiada Testament?
Bo wyznam szczerze, jam człowiek otwarty,
Że ja zeń dotąd nie znam jednej karty.
I ja nie biegły w tej literaturze.
Lecz ty znać musisz, ile sobie wróżę:
Bo jesteś bardzo małżonek wzorowy,
Lecz się czy dosyć masz tylko na pieczy,