Przejdź do zawartości

Strona:PL Żeligowski Edward - Jordan (wyd. 1870).pdf/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

To anioł ciszy i anioł pokory,
I najcnotliwszą pewno będzie żoną.

MARSZAŁEK CWIK.

Jak mnie obrzydła ta kobieca cnota!
Cnotliwą klempą jest i moja żona,
Lecz dla niej zwolennikiem zostałbym Platona.
Każdy jej uścisk jest grzechem Tyssota,
I smutne życie każdego momentu
Grzeszyć przeciw Doktora albo Sakramentu!

1-szy z GRAJĄCYCH.

Wybornie! brawo! jak on mówi ślicznie!
Z jaką nauką! jak metaforycznie!

MARSZAŁEK ĆWIK.

Pretensji żadnej nie mam do nauki,
Lecz i my wszyscy nie Salomonczuki.
Jesteśmy sobie podjezdki mierzynki,
Co to cesarz francuzki w swoich pamiętnikach
Koniak nazywa. Zaczniemy od kpinki,
A potem możem skończyć na żarcikach.
Lecz też nie można i z nas tak żartować —
Też coś umiemy —
(kartując karty).
naprzykład tassować;
I to nie wszystko — takoż grać, passować.

2-gi z GRAJĄCYCH.

Jeszcze nie wszystko — bo i urzędować.