Ta strona została przepisana.
I cóż po tem, że szlachetna
Pierś roztrwania życie, tchnienia?
Pośród skwaru, śród pragnienia
Gdy umiera — ach bezdzietna!
O, w gwałtownem serca biciu
Pierś się wzdyma na wyżyny —
Najpiękniejsza chwila w życiu!
Lecz wyżyny nie dolecisz —
Skoczysz tchnieniem, runiesz, zlecisz:
Bo twój balon z pajęczyny!
I życie się sponiewiera
W przód, nim wielka chwila przyjdzie.
Czy ty znasz wzrost bohatera?
Musi wzróść na piramidzie!
Nie na cudzych piersiach wzrośnie,
Nie na cudzem wzrośnie słowie,
Lecz gdy duchem on wyrośnie,
Rozrośnie się w piersiach, w głowie.
Myśli wasze, to ogniki,
Które błyszczą śród mogiły.
Lecz w nich nie ma dosyć siły,
By umarłych pierś rozżarzyć,
Próżne żalu jęki, krzyki —
Trzeba więcej coś, jak marzyć!