Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ty, przedewszystkiem! Ty raczej, niż kto inny bo to twoja wina!... Nie zobaczysz mnie plączącego krwawemi łzami!... Chcę być sam! samotniejszy, niż w grobie, aby poznać nareszcie, czego dowiedzieć się pragnę! Spostrzega Prinzivalla, który się nie ruszył. A ty?... Kto jesteś ty, w zasłonie, stojący jak posąg?... Czyś oczekująca na mnie hańba, czy śmierć?... Czy nie zrozumiałeś?... odejść musisz!... Chwyta halabardę z rąk jednego z żołnierzy. Czy halabardą mam cię wygonić?... Chwytasz za miecz... Mam swój u boku, lecz go nie użyję... Wydobędę go dopiero wobec jedynego człowieka, jedynego... Ten... Lecz, co znaczy zasłona, twarz twoją okrywająca?... W usposobieniu, w jakiem jestem, maska mnie nie bawi... Nie odpowiadasz?... Chcę wiedzieć, kim jesteś!... Czekaj!... Zbliża się, żeby mu zerwać zasłonę; wtedy Vanna rzuca się między nich i zatrzymuje Gwida.

vanna.

Nie dotykaj go!

gwido.

Ach, Vanna!... Ty, Vanna! skąd wzięłaś tyle siły?

vanna.

On mnie ocalił!

gwido.

Ach, ach, ach! ocalił cię!... Ocalił po... gdy już było za późno... Pięknego dzieła dokonał... Byłobo lepiej...

vanna gorączkowo.

Pozwól mi powiedzieć nareszcie!... Gwido, błagam... Po jednem słowie poznasz... Powiadam ci: ocalił mnie!