Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie mogła chodzić. Ja i sukienki bardzo oszczędzać muszę. Mamusia mi ją uszyła, ale powiedziała, że mi już nic nie będzie mogła sprawić w tym roku. Wiesz, ja i paltocik watowany mam z kołnierzykiem... także matka uszyła, ale nie mogła kupić nic nowego, więc przerobiła ze swego ciepłego kaftana, a sama, gdy wychodzi, chustką się okrywa. A przez te dwa dni, tośmy wcale obiadu nie jadły, bo lekarstwo Janka kosztowało drogo, więc... Ale co mi tam! znalazłam skórki chleba, to sobie w wodzie rozmoczyłam i zjadłam. A braciszkowi już lepiej...
— To ci się bardzo nudzi, Natalciu?
— Wcale nie; ty myślisz, że ja kiedy płaczę? — nigdy! Wróciwszy ze szkoły, prędko zamiotę pokój, posprzątam co trzeba, Janka umyję, bo go kilka razy na dzień myć trzeba. Matusia mi zacierki ugotuje, zjem i z braciszkiem pobawię się. Później go herbatą napoję i spać położę, a sama usiądę na krzesełku i odrabiam lekcye, a później idę do łóżeczka matuli i śpię mocno aż do rana. Czasem, jak matka ma czas, w Niedzielę, czy kiedyindziej, to nas posadzi koło siebie, pieści, całuje,