Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
1 Października.

Przez dwa dni Natalcia nie przychodziła na pensyę. Bardzo mi było tęskno bez niej, bośmy się bardzo pokochały i powiedziałyśmy sobie, że wszystko, wszyściuteńko będziemy sobie mówiły, wszystkie sekrety i sekreciki. Ja nawet jej powiedziałam, że piszę dzienniczek dla Macieja. Ale wiem napewno, że ona nikomu nie powie.
Myślałam, że biedaczka zachorowała, tymczasem ona była zdrowa, tylko jej braciszek był słaby. Natalcia musiała go pilnować, bo mamusia jej jest bardzo zajęta: cały dzień albo pierze bieliznę, albo prasuje, albo odnosi; a że niańki nie mają, więc Natalcia musiała chorego doglądać. Biedna dziewczynka opowiadała mi to swoje zmartwienie. Mówiła, że ma stare trzewiki, że są w nich dwie dziury, które wciąż się zwiększają.
— Ja w domu — mówi Natalcia — zdejmuję trzewiki i na bosaka biegam.
— A nie zimno ci? — pytam.
— E, co tam zimno... O to chodzi, żeby mi się trzewiki nie podarły, bobym na pensyę