Strona:Karolina Szaniawska - Rzeczpospolita nauczycielska.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
RZECZPOSPOLITA NAUCZYCIELSKA.
(SZKIC KOOPERACYI).
(Dokończenie).

A rąk tych właśnie jest mnóstwo. I moc także pereł. Moc poprostu niezliczona. Wszystkie ręce szorstkie nauczycielek z rzemiosła i wszystkie perły bezcenne młodziutkich dusz dziecięcych, tym szorstkim dłoniom na pastwę oddane. Czem być mogły, a czem zostały — całej przepaści różnicy odpowiada kierunek wychowania, ujęty nietrafnie lub niedbale prowadzony.
Gdy bowiem rodzice światli mogą swoim wpływem zapobiedz opłakanym skutkom nieudolności wychowawców i wychowawczyń, i o ile spostrzegli się w porę, zboczenia wyrównać, mało oświeceni lub zupełnie ciemni nie dopatrują plam na słońcu, nie krytykują, tylko czekają i wierzą. Ciężkiem też bywa przebudzenie ze snu tak błogiego, straszną gorycz zawodu. Lecz zawód jest nożem obosiecznym. Rani on lichą wychowawczynię tak samo dotkliwie i przykre niespodzianki jej wyrządza.
Niepoznana, przeceniana, papuzią mądrością, szerzyła nieuctwo, stępiała wrodzone dary umysłowe nieszczęsnych pupilów, obałamucała, tumaniła błyskotliwością zuchwałą a lekkomyślną — wreszcie trafiła do ludzi, którzy ją zdemaskowali i musiała odejść. Poszła — niestety, znów to samo — jeszcze — i jeszcze, same zawody, same rozczarowania! Tymczasem zbiegła młodość, a z nią wiara w siebie — ta omylna, będąca tutaj właśnie głównem źródłem rozczarowań, a i krzywd też wielu.
Co robić teraz? do czego się wziąć?...
Belferka tak obrzydła, że na myśl o niej zimno się robi w duszy — mróz przejmuje. Stają w pamięci obrazy przykre, głos jakiś szepce, wspomina, wyrzuca to i owo... Gdyby odezwał się wcześniej, może zostałaby naprawiona nie jedna omyłka, nie jeden błąd zaedwie dostrzegalny a poważny w skutkach.