Strona:Karolina Szaniawska - Kartka z duszy matczynej.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   28   —

— Czemże więc w przekonaniu twojem są stypendya?!.. Gdyby nie były świętym długiem, stawałyby się krzywdą ciężką. Młodzież osiągałaby wiedzę za cenę honoru, bo grosz od ludzi obcych wzięty i nieoddany plami.
— Bogaci dają biednym — to ich obowiązek.
Pociemniało mi w oczach.
— Jeżeli tak, Józefie, jesteś wolny, odparłam drżąc. Masz... weź to — idź. Żegnam cię, synu.
....Gdy odzyskałam przytomność, Józef klęczał u mych nóg, zalany łzami....
— Żyć będę, matko szeptał z czułością. Już sam chcę, ty mnie nie zmuszasz — nie. Żyć powinienem. Daruj! daruj!...


∗                                        ∗

Syn mój zrozumiał, że promienie ideału, bijące od dzieweczki, która umiała się poświęcić i czyn swój bohaterski nazwać spełnieniem obowiązku, rozjaśniają i jemu drogę życia, ducha podnosząc. Zrozumiał, że skoro przez taką był kochany, nie wolno mu upaść.
Posłyszałam teraz w jego słowach dźwięki, od których serce nabrzmiewało mi uciechą, dostrzegłam dążenia, jakich przedtem nie pojmował, zawiązki planów ku dobru ogólnemu skierowanych, a tak szerokich, że przerastały o wiele moje marzenia najśmielsze. Józio ukochał ludzkość całą, a dla społeczeństwa własnego gotów był krwi swej wytoczyć. Takim go mieć pragnęłam i takim miałam — dzięki Zosi. Stał się bożyszczem kolegów, godził zwaśnionych, słabych dźwigał — stał się cementem, który spaja na moc niespożytą. Całe światy współczucia, dobroci, miłosierdzia płynęły z jego serca ku cierpiącym i maluczkim.
Gdy Józio pierwszy raz publicznie się odezwał w jednym z pism codziennych, wywołał polemikę. Obrazili się niektórzy na zuchwały wyrok, burzący gmachy filantropii, dla dzieł humanizmu o fundamentach natury tak odmiennej, że brakowało im niemal wzorów. Drugie odezwanie dowiodło jednak, że budowniczy jest nietylko poetą, lecz matematykiem, gdyż rozmiary i wysokość gmachu mierzy wytrzymałością podstaw, dowiodło, że psychologiem jest, że puls nędzy badał i wsłuchiwał się w jej tętno, gorączką głodu przyśpieszone.
Słowa życzliwości z początku nieśmiałe, później gorętsze, wreszcie natarczywe wyprowadziły z ukrycia nazwisko ani znane