Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że kula wzniesie się wyżej w powietrzu niż na 6 mil.
— Mam przy sobie dolary — odpowiedział Nicholl, uderzając ręką po kieszeni, i gotów jestem dług bezzwłocznie uiścić.
— Widzę, kochany Nichollu, iż jesteś człowiekiem porządnym, do czego ja nigdy dojść nie mogłem. — Tym razem jednak, pozwól, sobie powiedzieć, iż porobiłeś zakłady nie zbyt korzystne.
— Dlaczego? — spytał Nichell.
— Bo w razie gdybyś wygrał, to jest, gdyby kolumbiada pękła, a z nią i pocisk rozsypał się w kawałki, to Barbicane zginąłby także, i nie miałby kto wypłacić dolarów.
— Stawka moja złożona jest w Banku Baltimorskim — sucho odpowiedział Barbicane, i w razie śmierci Nicholla odbiorą ją jego spadkobiercy.
— O, ludzie praktyczni! — zawołał Ardan. — Podziwiam was tem więcej, iż was nie rozumiem.
— Godzina 10, minut 42! — rzekł Nicholl.
— A zatem tylko 5 minut! — odrzekł Barbicane.
— Tak, tylko 5 minut! — powtórzył Ardan. — A my jesteśmy umieszczeni wewnątrz kuli, znajdującej się w głębi armaty, mającej 900 stóp długości. Pod tą kulą ułożono