Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dianą i Satelitem, którym nadał te wiele znaczące imiona.
— Diana tu! Satelit tu! do nogi! — kochane pieski, pokażecie psom księżycowym jak jesteście dobrze wychowane i nauczycie ich obyczajności! Zaszczyt to dla psiej rasy! Na honor! jeśli kiedy powrócimy, przywiozę okaz mięszańca dwóch ras; jakiegoś »moon-dog«, który zrobi ogromną furorę!
— Jeśli tylko są psy na księżycu — dodał Barbicane.
— O! są na pewno — odparł Ardan — tak jak są konie, krowy, osły i kury. Gotów jestem założyć się; iż znajdziemy tam kury!
— Trzymam zakład o sto dolarów, że ich tam nie znajdziemy — rzekł Nicholl.
— Zgoda, mój kapitanie — odpowiedział Ardan, ściskając rękę Nicholla. Ale, prawda, przegrałeś już trzy zakłady z naszym prezesem, ponieważ fundusz potrzebny na wykonanie przedsięwzięcia został zebrany; armatę udało się ulać i wreszcie kolumbiadę nabito bez wypadku; to razem wynosi 6.000 dolarów.
— Tak jest — odpowiedział Nicholl. Godzina 10, minut 37 i 6 sekund.
— Rozumiem, kapitanie, ale przed upływem kwadransa będziesz musiał jeszcze zapłacić prezesowi 9.000 dolarów, 4.000, że kolumbiada nie ulegnie pęknięciu, a 5.000 za to,