Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czy będziemy w środku, czy na przodzie, prawie wszystko jedno.
— Jeśli to tylko prawie wszystko jedno, jestem zupełnie spokojny — odrzekł Ardan.
— Czy podzielasz moje zdanie, Nicholl? — spytal Barbicane.
— Zupełnie — rzekł kapitan. — Mamy jeszcze 13 i pół minuty czasu.
— Ten Nicholl, to nie człowiek, — zawołał Ardan — ale chronometr sekundowy.
Towarzysze już go nie słuchali, robiąc ostatnie przygotowania z niezrównanym spokojem. Mieli oni wygląd dwóch systematycznych podróżnych, którzy wszedłszy do wagonu, szukają najwygodniejszego pomieszczenia. W istocie, możnaby się zapytać, z czego właściwie utworzone są serca amerykanów, które nie uderzają silniej nawet podczas największego niebezpieczeństwa.
Trzy obszerne łóżka umieszczono w pocisku. Nicholl i Barbicane ustawili je w środku tarczy, tworzącej podłogę ruchomą; na nich mieli spocząć nasi podróżnicy w chwili wystrzału.
Ardan tymczasem, nie mogący ani chwili pozostać bezczynnym, kręcił się po swem ciasnem więzieniu jak zwierz dziki w klatce zamknięty, rozmawiał z przyjaciołmi, z psami