Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mem. Wszelako sprawdzenie tego zjawiska było faktem doniosłym w spostrzeżeniach selenograficznych. Dowodził on, iż ciepło nie zagasło jeszcze we wnętrznościach kuli, a tam gdzie istnieje ciepło, któż może twierdzić, iż królestwo roślinne, a nawet zwierzęce, nie oparło się wpływom niszczącym. Istnienie tego wulkanu wybuchającego, ściśle sprawdzonego przez mędrców ziemskich, nieomieszkałoby wywiązać licznych teoryi, dotyczących zamieszkalności księżyca.
Barbicane zatopił się w rozmyślaniach usiłując powiązać ze sobą fakty dotąd obserwowane, gdy nagle nowy wypadek przywołał go do życia rzeczywistego. Było to coś więcej jak zjawisko kosmiczne; groziło im niebezpieczeństwo, mogące wywołać bardzo smutne następstwa.
Nagle, w pośród eteru ciemnościami osłonionego, ukazała się jakaś masa ogromna. Był to jakby księżyc gorejący o blasku tym więcej rażącym, iż ukazywał się wśród ponurej ciemności. Masa ta, kształtu okrągłego, rzucała światło tak silne, iż rozjaśniło ono całe wnętrze pocisku. Twarze podróżników oblane tą jasnością, podobne były do widm, jak to ma miejsce przy sztucznem oświetleniu z alkoholu nasyconego solą.
— Do kroćset dyabłów — wrzasnął Ar-