Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się w pobliżu włamywaczu, poplątała Anielce zupełnie wszystkie myśli. Wraz z innymi robotnikami śpieszyła w stronę domu. Każdy cień ją przerażał. Cóż to było? Czyżby Julek-Postrach?
— Umarłabym chyba ze strachu! — szeptała Emilka.
— Chodźmy!
Coś czarnego wyłoniło się z mroków.
— Czekajcie! Nie zostawiajcie mnie samej! — jęczała Basia. — Tak się strasznie boję!
Na początku wsi gromadka się rozproszyła.
Anielka lękała się najbardziej tego, że drzwi chaty mogą być zamknięte. Pchnęła je i wpadła do izby.
— Mamusiu! Mamusiu!...
Ale Stefek miał już świeższe wiadomości:
— Dzisiaj na noc zamkniemy drzwi na wszystkie rygle. Elżunia od sklepikarza widziała Julka-Postracha! Pomyśl, na własne oczy widziała! O, ona jest nie głupia! Napewno się nie omyliła! — I Stefek usiadł z powrotem na ławce przy piecu.
Dopiero teraz Anielka dostrzegła na ziemi duży otwarty kosz handlarki wędrownej. Po chwili handlarka w swej czerwonej chustce weszła za matką do kuchni.
— Tak, — mówiła do matki, — co do tej chusteczki z frendzlą, to moglibyście ją wziąć dla Amelki. Przyda się dla każdego dziecka na niedzielę.
Roztrząsnęła w powietrzu wzorzystą chusteczkę i tak zręcznie zarzuciła ją Lodzi na szyję, że chusteczka połyskiwała teraz wszelkiemi kolorami.