Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obrzydliwa! Więcej już nigdy czekać na ciebie nie będę!
Anielka otworzyła usta, aby wytłumaczyć się przed Basią.
Pasy rzemienne przesuwały się od podłogi do sufitu, maszyny warkotały w takt jednej i tej samej melodji. Tak samo, jak codziennie! Najpiękniejsza muzyka nie sprawiałaby dzisiaj Anielce takiej przyjemności, jaką odczuwała, słuchając warkotu maszyn.
Najcenniejsze kawałki aksamitu, jakie posiadała, wyciągnęła teraz z kieszeni i położyła w milczeniu przed Basią. Na ten widok twarzyczka Basi rozjaśniła się nagle i Basia zaśmiała się, podziękowała Anielce, poczem zwierzyła jej się że przerażona jest ogromnie, gdyż w niedzielę musi pójść do wyrwania zęba. Anielka współczuła jej z głębi serca i obiecała, że z nią pójdzie.
Dziewczynki były już znowu serdecznemi przyjaciółkami, gdy nagle Gieńka Szczypiorówna zawołała na całą salę:
— Sznur się znalazł! Nawet dwa zwoje! Ktoś musiał podrzucić! Wczoraj ich przecież tu nie było! Ale kto?... Kto?...
— Heniek kulawego skrzypka przecież tu nie był, — bronili chłopca jego przyjaciele. — Wyszedł razem z nami z fabryki, a później razem z nami wrócił. Niema co, on nie podrzucił sznura!
Jedni podejrzliwie spoglądali na drugich, a wszyscy szeptali:
— Któż to mógł zrobić? Kto?...
— W samą porę złodziej sznur zwrócił, —