Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Zmartwienie.

Nareszcie, nareszcie spadł tak długo oczekiwany, wytęskniony deszcz. Poziom wody w rzece wznosił się i wznosił, aż wreszcie całe koryto wypełniło się po brzegi. W przędzalni maszyny zaczęły pracować prawidłowo podczas dnia, a ludzie w nocy mogli już odpoczywać.
Ach, z jaką ulgą odetchnęła Magdzia! Mogła już znowu przychodzić do Anielki i mogły razem urządzać swe koncerty! Anielka nie chodziła jednak więcej na lekcje gry na mandolinie. Pan nauczyciel oświadczył, że oddał już lekcjami swój dług i że więcej nie będzie miał dla niej czasu. Anielka była zasmucona, ale postanowiła sama uczyć się nowych pieśni. Zdolna była. Od pewnego czasu Magdzia miała żal do Jakóba Brzózki. Jakób dwa razy oskarżył Anielkę przed majstrem zato, że przyniosła do fabryki zeszyt z nutami i w przerwie na dziedzińcu cichutko śpiewała. Takich rzeczy robić nie wolno. Magdzia z pewnością nigdyby tego nie [uczy]niła. Anielka jednak zapomniała mu to wkrótce.