Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Mało wody.

Jeden pogodny dzień następował po drugim Na drzewach liście poczęły schnąć od upału. Na łąkach kwiatki z pragnienia pochylały swe główki. Tumany kurzu unosiły się w powietrzu na wszystkich polnych drogach. W szalonym upale milkło i zamierało życie. Nawet fale rzeki szumieć przestały, bo wody w niej prawie nie było. Dopiero wieczorami zjawiał się lekki wietrzyk i poczynał błądzić sennie po dolinie. Wieśniacy przed chatami klepali kosy, wrota stodół otwarte były naoścież, pachniało sianem.
Wieś spała. Na niebie mrugały gwiazdy, z ponad lasu wypłynęła tarcza księżyca. Spoglądał on jednak z takiem zdziwieniem na dolinę, że matowe jego promienie nie przenikały ciemności. Przędzalnia! Maszyny warczą. Pasy rzemienne przesuwają się i dygocą! Nie zdają sobie widocznie sprawy, że na dworze panuje księżycowa noc i że wszystko odpoczywa! Tak! W rzece jest mało wody. Prąd fal nie może już wprawiać w ruch wszystkich