Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Na gnojówce.

— Boże święty! — Wojtek otworzył maleńkie okienko swej komóreczki i zaraz do izdebki wdarła się poranna pieśń kosa, a wraz z nią tak dobrze znany śpiew, dźwięczny, niby dzwoneczek. — Boże święty, — zdziwił się Wojtek, — przecież to już Anielka!
Gdy szedł do studni, aby się umyć, dostrzegł ją odrazu, ale gdzie!
— Dzień dobry, Anielciu! — zawołał. — Widocznie nie możesz ostatnio sypiać. Prawda, Anielciu?
Nie słyszała. Siedziała na desce, położonej na kupie nawozu za domem i uderzała w struny swej mandoliny.
— Mała pasterka wiodła owieczki na łączkę za rzeką, — śpiewała Anielka, zatopiona zupełnie w swej pieśni.
Dźwięcznie roznosił się jej głosik po podwórzu, tylko struny czasami dziwnie jęczały, bo dziewczynka nieprawidłowo jeszcze w nie uderzała. Wszystko razem jednak brzmiało prześlicznie, a Anielce ta muzyka podobała się coraz bardziej.