Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drżących strun, usiłowała ułożyć odpowiednio ręką i wyraźnie, mocno o struny uderzać.
— Idzie, jak po maśle! — zaśmiał się nauczyciel i po chwili przyniósł Anielce duży, obdarty zeszyt.
Anielka musiała czytać nuty, które były całkiem inne od tych, jakie jej pokazywano w szkole. Musiała przytem grać. O, jak pięknie to brzmiało! Całemi godzinami mogłaby przysłuchiwać się dźwiękowi strun, ale pan nauczyciel wyjął nagle zegarek z kieszeni. Dwa zadania dał Anielce na następną lekcję, poczem sięgnął po kapelusz.
— Serdecznie dziękuję. Dziękuję pięknie! — wyszeptała Anielka, wyciągając rękę do pana nauczyciela, a po chwili znów znalazła się wśród powodzi kwiatów.
Czy to wszystko było tylko snem? Nie, nie! Niby baśń jakaś wydawały się Anielce różnobarwne kwiaty wokoło. Może zanucić jakąś piosenkę? Anielka pochłaniała wzrokiem otaczające ją piękno. Nie mogła się doczekać chwili, kiedy wreszcie dotrze do rodzinnej wioski. Poczęła biec. Trudno było dłużej czekać, miała przecież tyle, tyle do opowiadania.