Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w kopercie, — rzekła Magdzia. — Zarabiamy jednakowo.
Siedem złotych i dwadzieścia groszy! Anielka poprostu nie mogła w to uwierzyć. Suma ta wydawała jej się olbrzymia. Niby uosobienie szczęścia wpadła do stajni Wojtka. Nigdzie go jednak nie było. Otworzyła drzwi chaty, wbiegła do izby i podała matce swój skarb.
Nagle stało się coś zadziwiającego. Matka pogłaskała Anielkę po włosach i ukradkiem otarła łzę, spływającą po policzku. Anielka zupełnie nie mogła tego zrozumieć. Chciała jak najprędzej zobaczyć srebrne monety. Przeliczyła je raz i drugi, przyglądała się im i uśmiechała i była dumna, jak jeszcze nigdy w życiu. Dobrze było jednak pracować w fabryce! Za dwa tygodnie znowu otrzyma pieniądze.
— Prawda, mamo, że zarabiam teraz więcej, niż babcia? — zaśmiała się. — Babcia musi przez całą zimę drzeć odpadki bawełny i dostaje za to dziewięćdziesiąt groszy. Ja zarabiam o wiele więcej!
Gdy cienie poczęły spływać na dolinę, siadła Anielka wraz ze swem rodzeństwem na stosie drzewa za domem i poczęła śpiewać, a śpiew jej dźwięczał, niby wieczorny dzwoneczek po całej wsi. Już dawno Anielka tak radośnie nie śpiewała. Przysłuchiwał się tej pieśni Wojtek, siedzący na ławeczce przed domem Styków i kiwał żałośnie głową. Wzrok jego wciąż spoczywał na jaśniejącej szczęściem twarzyczce dziewczynki.