Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Proszę wejść:
Anielka znalazła się w obszernej kuchni, której jedyne okno oplecione było bluszczem,
— Czy jest Magdzia?
— Tak, tak, wejdź do tamtej izby, — odpowiedziała przyjaźnie szewcowa. Stała przy kominie, gotując jedzenie dla świń.
Anielka położyła rękę na klamce, otworzyła drzwi i nagle oczy jej rozwarły się szeroko. Z zakopconego sufitu niskiej izby zwisały niezliczone ilości butów i trzewików różnych rodzajów, wszystkie po parze związane.
— To na sprzedanie, — wyjaśniła Magdzia. — Chodź, tutaj będziemy miały dosyć miejsca.
Anielka jeszcze ciągle ze zdziwieniem rozglądała się po izbie, która sprawiała wrażenie latarni. Po obydwu stronach szerokie okna, a w środku naftowa lampa, na długim sosnowym stole. Fajansowe miseczki i duże blaszane łyżki przygotowane już były do następnego śniadania. W przeciwległym kącie dostrzegła Anielka stos podartych butów na ziemi. Gruby szewc, nie lubił latać obuwia. Chętniej sprzedawał nowe.
— Prawda, że twój ojciec często chodzi do miasta? — zauważyła Anielka.
Magdzia skinęła głową.
— A ciebie czasem zabiera?
— Ja przecież muszę codziennie iść do fabryki!
Anielka zupełnie o tem zapomniała.
— Patrz! — Magdzia owinęła białą bawełnę