Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
W odwiedzinach u Magdzi.

W maleńkim ogródku przed domem kraśniały purpurowe tulipany. Na drewnianej ławce tuż przy drzwiach pod dachem siedział gruby szewc, paląc długą fajkę. Przyglądał się, jak zręczne palce jego żony obierały łupinkę z kartofli.
— Przestań już, Jagna, — mruknął w pewnej chwili, — jutro też będziesz miała czas.
Kobieta skinęła głową.
— Ale Magdzia tak lubi rano placki kartoflane!
Wstała śpiesznie i wniosła miskę z kartoflami do chaty. Uczyniła to dziwnie lękliwie, zdawać się mogło, że ogarnia ją jakiś przestrach.
— Dobry wieczór, — odezwał się dźwięczny głosik w ogródku.
— Ach, to Anielka Lipkówna! — zdziwił się gruby szewc. — Chciałaś pewno do Magdzi? Jest w izbie. Możesz wejść.
Anielka nigdy jeszcze w tej chacie nie była. Zapukała ostrożnie do pierwszych drzwi.