Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hilary powroźnik do swojej żony, a potem znowu obydwoje umilkli. Żona powroźnika wyciągnęła przed siebie ręce i spojrzała ku rumieniącemu się wieczornemu niebu.
— Jutro będziemy mieli znowu ładny dzień, — wyszeptała, — bo wszystkie obłoki pędzą na północ. — Nagle zaśmiała się głośno. — Co ta Wściekliczka tak późno robi we wsi? A skąd te dzieciaki wracają?
Niby spóźnione ptaszęta biegły dzieci za małą, korpulentną kobiecinką.
— O, Wściekliczka! Wściekliczka!
Anielka całkiem mimowoli znalazła się w środku dziecięcej gromadki.
— Wściekliczka! Wściekliczka! — rozbrzmiewało po wsi.
Wściekliczka, wędrowna handlarka, znana była z tego, że nosiła zawsze siedem spódnic, jedną na drugiej. Anielka w pośpiechu policzyła teraz te spódnice. Każda wierzchnia była nieco krótsza od spodniej. Siedem spódnic! Mała kobiecinka wyglądała, jak kuleczka! Miała przytem okrągłą wesołą twarzyczkę i nosiła na głowie wzorzystą chustkę.
— Dobry wieczór, — pozdrawiała siedzących przed chatami wieśniaków. — Wściekle gorąco dzisiaj! Wściekle!
Na to tylko dzieci czekały. Niby poszum wiatru w świeżem listowiu, zaszemrało w gromadce:
— Wściekle! Jak nie będzie deszczu, to będzie wściekły upał!
Wiosną, latem, jesienią i zimą, zawsze Wściekliczka powtarzała jedne i te same słowa. Dlatego