Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

glądać z wesołością. Nitki tańczyły, wirowały, dookoła, dookoła i znów wracały. Spoglądając na to wszystko, Anielka poprostu zapomniała, że znajduje się w fabryce. Nagle usłyszała jakiś głos za plecami.
— He, he, nie widzisz, że pusta szpulka się obraca!
Jasne oczy majstra stały się nagle szmaragdowe, niby świeża zielona trawa, a nos jego pochylił się nadół, jak dziób rozgniewanego ptaka. Anielka ocknęła się i bojaźliwie przysunęła się do Basi. Przez cały tydzień będzie musiała spełniać tę pracę. Basia była nakładaczką i musiała potargane nici wrzucać do wagonika.
— Nie wolno nam o niczem innem myśleć, — ostrzegała surowo Anielkę, — bo mogłoby się stać nieszczęście, słyszysz?
W pierwszej chwili Anielka bardzo się tem przejęła, ale potem przypomniała sobie swój chleb w kieszeni. Jak będzie przerwa, usiądzie sobie w jakimś kącie i spokojnie zje śniadanie. Przecież przez cały rok cieszyła się myślą o takiej dużej kromce chleba! Cały, długi rok! Cierpliwie czekała teraz na przerwę. Nagle dostrzegła, jak Basia sięgnęła do kieszeni, ułamała kawałek chleba i włożyła go do ust. Nie odrywała się jednak ani na chwilę od maszyny.
— Ja wolę zaczekać do przerwy, — rzekła Anielka.
Basia zaśmiała się wesoło.
— Myślisz, że dla naszego śniadania maszy-