Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Anielce przez głowę i nagle przeraziła się. Woskowy człowieczek podniósł powieki, jakby jej myśli dokładnie zrozumiał. Anielka zarumieniła się z zawstydzeniem i przysunęła się pośpiesznie do Basi.
— Patrz, teraz trzeba puścić, — tłumaczyła Basia, stojąc przy maszynie.
Basia poprostu niknęła co chwilę pod lawiną nici, które wypadały z wielkiej szpuli. Podniosła maleńki zielony aksamitny walec, pośliniła palce i zaczęła zdejmować bawełniane nici. Zawiesiła je na następnym walcu, znowu pośliniła palce i oczyściła aksamit. Anielka nagle wydała okrzyk przerażenia:
— Baśka! Baśka!
W następnej chwili znów lawina nici spadła na Basię. Szeroki, ciężki wagonik maszyny pośpiesznie odjechał. Basia zaśmiała się pobłażliwie:
— Przyzwyczaiłam się już do tego. Ale ty musisz z początku bardzo uważać, Anielciu. Ten wagonik mógłby cię przygnieść.
Raz i drugi Basia znikała pod lawiną pajęczych nitek, śliniła palce, czyściła aksamit, szeptała coś i śmiała się. Anielka spoglądała na nią z biciem serca. Tymczasem nici opadały w dużych lokach, przeobrażały się w maleńkie śnieżne rureczki, przechodziły między aksamitnemi walcami, które Basia ciągle musiała czyścić. Potem walce były znowu wolne, czyste i piękne. Anielka uspokajała się z każdą chwilą. Ale przecież po sekundzie wagonik znów wracał. Kółka jego obracały się i wciągały do wnętrza wagonika długie bawełniane nici. Anielka poczęła się temu wszystkiemu przy-