Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i szybko oddalała się. Zaraz pierwszej niedzieli urwała świeżych kwiatów na łące, aby je zanieść na mogiłę Magdzi. Gdzież miała zanosić kwiaty, skoro jedyna istota, którą naprawdę kochała, właśnie tutaj, w tej mogile spoczywała. Siadywała więc Anielka godzinami całemi na cmentarzu, słuchała śpiewu ptasząt, spoglądała na mknące po niebie chmurki, a serduszko jej przepełniało się coraz bardziej niewypowiedzianym bólem. I zdarzało się, że sięgała znowu po ołówek, pisała, przekreślała, przymykała oczy i znowu pisała. Często wyciągała przed siebie ramiona, jakby chciała cały świat chwycić w objęcia, ale wkrótce ramiona opadały ku dołowi, a w duszy zrodzona na chwilę nadzieja, przygasała.
Często godzinami całemi stała Anielka przy parkanie, za którym pasły się stada owiec pana ze dworu. Wkrótce owce się ostrzyże, a potem owczarze zawiozą wełnę daleko w świat, daleko, daleko do wielkiego miasta. Stary Hieronim też teraz był owczarzem, to też Anielka przyglądała mu się zazdrośnie, później wzdychała i szła znowu do domu. Była śmiertelnie zmęczona.
Lecz stało się coś, co niby błyskawica oświetliło utajony ból Anielki. Od pewnego czasu babcia domyślała się, że Anielka po nocach spać nie może i słyszała wyraźnie, jak dziewczynka w nocy schodziła po schodach. Dwa, czy trzy razy babcia wstała nawet, wyjrzała do sieni, lecz nikogo nie widziała. Wreszcie pewnego razu, a było to podczas gwieździstej wiosennej nocy, babcia zdecydowała się zejść nadół. Czyżby zapomnieli drzwi wej-