Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Święta.

Do wiosny było jeszcze daleko, bardzo daleko, bo przecież ziemia pragnęła odpocząć po uciążliwej pracy całego lata. Śnieg ciągle padał, wiatr wędrował po dolinie, a dni były krótkie i chmurne. Aż pewnego dnia, jak co roku, ujrzano pomarszczoną staruszkę, brnącą w śniegu i dźwigającą wielki kosz pierników, orzechów i cukierków, które po wszystkich domach roznosiła. Ta stara kobiecinka, z dokładnością zegarka zwiastowała ludziom co roku, że Boże Narodzenie się zbliża. Gdziekolwiek wchodziła, wszędzie twarze poczynały jaśnieć radością, wszędzie witano ją serdecznie. Boże Narodzenie! Czyż było ono istotnie tak blisko? Zwiastunka Świąt wędrowała niestrudzenie po wsi, zachwalając swe słodycze. Znali ją wszyscy, wszyscy ją witali, wszyscy z uśmiechem spoglądali na jej wielką kieszeń w szerokiej spódnicy, która przy każdym ruchu obijała się o nogi i śmiesznie pobrzękiwała. Czy jednak każda matka kupowała coś od pomarszczonej staruszki dla swych dzieci?