Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy tylko dzieci wróciły do domu, Anielka musiała pokazać im wszystkie swe sztuki. Za domem, skąd roztączał się piękny widok na dolinę, usiedli wszyscy, a Anielka poczęła im śpiewać swe piosenki, które niby słowicze trele roznosiły się po pustej dolinie. Zapomniała nawet o tem Anielka, że musi wracać do wujenki, zresztą dzieciaki nie puściły jej, zatrzymując koniecznie na obiedzie.
Żona wuja Jakóba postawiła na środku stołu mosiężny dymiący dzbanek z kawą, drugi z mlekiem, a pozatem chleb, żółciutkie świeże masło i miód. Dzieci mogły jeść miodu, ile chciały. Już dawno, bardzo dawno Anielka nie jadła z takim apetytem, również oddawna z taką radością nie patrzyła na świat. Po jedzeniu wszystkie dziewczynki pobiegły do studni, aby zmyć naczynia. Wuj zabrał je później do sadu i każdemu z dzieci dał po dwa rumiane jabłuszka i po kilka gruszek. Anielka była uszczęśliwiona. Skakała i biegała po ogrodzie i podwórzu, a gdy nadszedł czas podwieczorku, usiadła wraz z wujem na pniu drzewa, trzymając w jednej ręce kubek mleka, w drugiej zaś chleb z serem. Dopiero, gdy słońce poczęło zachodzić Anielka wybrała się w powrotną drogę do chaty wuja Jaśka.
Powtarzało się tak codziennie. Dni płynęły szybko, a każda godzina wydawała się Anielce jedną chwilą. Gdy wieczorem wreszcie kładła się do swego niebieskiego łóżka, malowanego w czerwone róże, leżała długo z otwartemi oczami, wspominając to wszystko, co przez cały dzień przeżyła i serduszko jej przepełnione było radością.