Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się i krzycząc radośnie, wszystkie otoczyły Anielkę. W oczach ich Anielka dostrzegła zdziwienie:
— Więc to jest Anielka Lipkówna z Wielkiej Wsi?
Widocznie podobała się wszystkim, bo wkrótce dzieciaki zawarły z nią przyjaźń. Mały Jasiek począł przed nią spacerować na rękach, a Maniusia pokazała jej wszystkie swoje drewniane laleczki. Później obejrzała jeszcze Anielka kijanki nad rzeką, młode cielę w oborze i kudłatego psa Burka.
Gdy Kuba i Jasiek wysłani zostali do młyna, a Lodzia i Gieńka pobiegły do babci, Anielka zabrała się razem z niemi. Opowiadała im po drodze, jak uczyła się grać na mandolinie i jak kiedyś potrafiła wyczyniać rozmaite sztuki na linie. Stara wujenka dała każdemu z dzieci po kromce chleba z miodem, poczem wróciła do swego kołowrotka pod oknem.
— Lodzia i Gieńka są już prawie takie duże, jak ty, — zwróciła się do Anielki, — ale napewno latami są starsze od ciebie.
Przed młynem Kuba i Jasiek czekali na dziewczynki. Stały przed nimi taczki, na które załadowali worek mąki i worek soli.
— Jak będziemy zjeżdżać z góry, to możesz się trochę przejechać, — zwrócił się Kuba do Anielki. — Już większe ciężary popychałem.
Po drodze Anielka nagle zapytała:
— Dlaczego u wujenki na ścianie wisi mandolina? Czy wujenka umie grać?
— Nasza mama też grać potrafi, ale jej mandolina leży schowana w skrzyni, żeby się nie kurzyła.