Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Powiedziałaś wszystko? Och, Anielciu, tak się bałam o ciebie!
Dopiero teraz Anielka uświadomiła sobie, że u Magdzi nie była już od niedzieli.
— Prawdziwe skaranie boskie z tą dziewczyną, — narzekała żona grubego szewca, — musiałam jej przygotować ubranie. Powiedziała, że natychmiast pobiegnie do fabryki, że wszystko tam opowie, a potem pójdzie do lasu, aby cię za wszelką cenę odnaleźć. Oczywiście siły do takiej wyprawy nie miała! A potem, gdy noc zapadła... ach, ach... zapaliłam już latarnię i zarzuciłam chustkę na siebie... miałam pójść do lasu, ale na drodze spotkałam powroźnika Heronima, który mi powiedział, że widział, jak przed chwilą wracałaś z babcią do domu. Zaczęłyśmy płakać obydwie z radości, ja i Magdzia. Ach, Anielciu, dlaczegoś to zrobiła?
Żona grubego szewca przechyliła na bok głowę, podniosła fartuch i otarła oczy. Magdzia tymczasem chwyciła Anielkę za rękę i zawołała błagalnie:
— Powiedz lepiej, że to ja ten sznur zabrałam. Jak wyzdrowieję to i tak przeniosę się do innej fabryki, a potem ojciec mnie z sobą zabierze.
— Tak, powiedz już wszystko, — podchwyciła żona szewca, — chociaż przecież cała wina nie może spaść na nas.
Gdy dostrzegła jednak stanowczy wzrok Anielki, zorjentowała się, że o żadnej odpowiedzialności nie może być mowy.
— Już nikt nie mówi o tych sznurach, — oświadczyła Anielka, — a za kilka dni wybieram się