Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bramie spotkała grubą rozczochraną wędrowną handlarkę.
— Czy będą mogła dzisiaj u was przenocować? — zawołała na widok babci.
Babcia skinęła głową zapraszająco i poczęła się wspinać po schodach do kancelarji właściciela fabryki.
Gdy Anielkę wywołano z sali, w pierwszej chwili serce jej bić przestało. Majster dzisiaj nie odezwał się do niej ani słowem, tylko piekowaty Heniek wśród roboty szepnął:
— Siebie lepiej pilnuj, a nie martw się o innych!
Wszystkie dzieci wiedziały z której strony wiatr wieje, lecz nie dziwiły się temu zupełnie. I one już oddawna postanowiły nie dokuczać więcej Anielce. Wiedziały tylko jedno: Że babcia przyprowadziła Anielkę z lasu, z tego lasu, gdzie cygani obozowali. Tam właśnie Anielka była. Jakto? Co się tam stało? Anielkę spowijała głęboka tajemnica. Na swem miejscu przy maszynie zastała Anielka, zaraz po przyjściu, kawałek pięknej jedwabnej wstążki.
— Możesz to sobie zatrzymać! — szepnęła jej do ucha Kasia Stelmachówna.
Również i inni uśmiechali się przyjaźnie, gdy spoglądali na Anielkę. Tego zupełnie nie oczekiwała! Wyprostowała się, rozejrzała dokoła i nagle zapragnęła każdemu coś przyjemnego powiedzieć, dla każdego coś dobrego zrobić... Nie zdążyła jednak, bo wywołano ją z sali do właściciela fabryki!
Schody chyba nigdy się nie skończą, jeszcze