Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Matka nic więcej nie powiedziała, a Stefek także zamilkł. Po chwili Stasiek zaczął opowiadać o cyganach, którzy podobno rozbili obóz w dolinie. Dowiedział się o nich od małego Henia Matysiaka, który ich już podobno widział. Henio zawsze o wszystkiem dowiadywał się pierwszy. Podobno widział cyganów po drodze wczoraj, gdy wracał piechotą z ojcem z miasta.
— Za kilka dni napewno będą u nas! — kończył Stasiek swe opowiadanie.
— O, już za kilka dni! — zawołały dzieci, skacząc z radości. Już teraz chciały wybiec z domu i rozejrzeć się. Przecież była niedziela!
Anielka cichaczem zbliżyła się do drzwi od podwórza. Było jej bardzo smutno. Nie mogła się cieszyć wraz z resztą rodzeństwa. Teraz pragnęła nadewszystko pójść do Magdzi. Ale z Magdzią też nie można mówić o sznurze, bo gotowa się jeszcze bardziej rozchorować. Nie, nie! Magdzia musi wyzdrowieć i jak najprędzej wrócić do fabryki...
Przez całą drogę Anielka o niczem innem myśleć nie mogła. Gdy stanęła u drzwi chaty grubego szewca i ujrzała chorą przyjaciółkę kiwającą do niej przez okno, wszystkie osobiste zmartwienia pierzchły z jej serduszka w jednej chwili. Stanowczo nie wspomni ani jednem słowem o sznurze. Przecież znowu tak wiele przykrości na ten temat nie zaznała. Teraz widziała już tylko uszczęśliwioną, śmiejącą się twarzyczkę Magdzi.
Z samego rana szewcowa podsunęła łóżko Magdzi do okna.