Strona:Czarna msza.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tem, niech Pan się uda ze mną, aby się przekonać. Mam powóz na dole. Zaprowadzę Pana.
Wielce tym razem zaintrygowany, Sergjusz Basset godzi się wreszcie. Jednakże pragnąc bardzo dowiedzieć się dokąd jedzie, usiłował z początku zadać kilka pytań.
— Musi się Pan zdecydować natychmiast: tak albo nie. Nie powiem nic... Czy Pan idzie?... Czy się Pan boi?... W każdym razie, tak czy owak, niech się Pan spieszy!
Ciekawość zwyciężyła. W pół godziny potem, po nieskończonych środkach ostrożności, został wprowadzony do kaplicy satanicznej. Oto opis dziwacznej ceremonji, jakiej stał się świadkiem, zamieszczony w „Matin‘ie“ dnia 27 maja 1899 r.
„Jest to niewielka sala pełna mroku, ledwo słabo rozświetlonego drobnym płomyczkiem światełka, umieszczonego w głębi. To niejasne oświetlenie dało rozpoznać zarysy jakich piętnastu zebranych osób, pośród których siedem lub osiem kobiet.
Sala rozwidnia się, i nie mogę powstrzymać dreszczu niesmaku i obrzydzenia. W głębi wznosi się ołtarz, przyozdobiony trójkątami, z wierzchołkami, zwróconemi