Strona:Czarna msza.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i, zaabsorbowany zajęciami zawodowemi, przestał myśleć o dziwacznym swym korespondencie. Lecz ten przypomniał mu się. Otrzymał on następny list, w tydzień potem. Podrwiwano sobie z dziennikarza, zarzucając mu niemęskie tchórzostwo i donoszono, że jeśli istotnie chce być świadkiem czarnej mszy, tegoż wieczoru przyjdzie ktoś po niego i zaprowadzi, gdzie trzeba.
Wieczorem, kiedy przemęczony dniem pełnym zajęć Basset udawał się na spoczynek, zaanonsowano mu bardzo pilną wizytę.
Kazał oświadczyć niewczesnemu swemu gościowi, iż jest chory i prosi, by tenże przybył nazajutrz. Lecz gość nalegał, oświadczając:
— Proszę powiedzieć, iż jest to ta osoba, która pisała dwukrotnie na temat pewnych ceremonij...
Ciekawość przegnała sen. Dziennikarz kazał wprowadzić odwiedzającego i znalazł się w obecności pewnej kobiety, jeszcze młodej, ni ładnej ni brzydkiej, lecz o oczach niezwykle błyszczących.
Nie siadając, głosem zdecydowanym i krótko wyrzekła:
— To ja pisałam do pana... Tak... Pan powątpiewa o naszych praktykach. A za-