Strona:A. Conan Doyle-Pies Baskerville’ów.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przez trzęsawisko. Ach! gdybym mogła była powyrywać je dzisiaj! Byłby może już w waszych rękach.
Uznaliśmy oczywiście, że wszelka pogoń jest niemożliwa, dopóki mgła nie opadnie. Pozostawiliśmy tedy Lestrade’a na straży w Merripit House, a Holmes i ja powróciliśmy z baronetem do Baskerville Hall.
Niepodobna było dłużej ukrywać przed sir Henrykiem historji Stapletonów; zniósł cios mężnie, ze spokojem przyjął wiadomość, kim była właściwie kobieta, którą pokochał. Ale, spowodowane przygodą nocną wstrząśnienie nerwów było takie silne, że o świcie leżał w gorączce i majaczył, a doktór Mortimer siedział przy łóżku.
Lekarz postanowił, że jedynie podróż naokoło świata powróci sir Henrykowi siły moralne i fizyczne. Ofiarował się towarzyszyć mu i przywieźć go takim, jakim był, zanim został właścicielem złowróżbnej posiadłości.

∗             ∗

Dobiegam szybko do zakończenia tej osobliwej opowieści, którą usiłowałem wzbudzić w czytelniku te same obawy i podejrzenia, jakie przez czas pewien zakłócały nam spokój i skończyły się tak tragicznie.
Nazajutrz rano po zabiciu psa mgła ustąpiła i pani Stapleton zaprowadziła nas do miejsca, skąd wytknęli razem z mężem ścieżkę przez trzęsawisko. Skwapliwość i radość, z jaką ta kobieta naprowadziła nas na ślad męża, były nam aż nadto wymownym dowodem cierpień, jakie przechodziła za jego sprawą.