Przejdź do zawartości

Ogrodnik (Tagore, 1923)/Ach, poeto, zbliża się wieczór

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Rabindranath Tagore
Tytuł Ogrodnik
Wydawca Wydawnictwo Bibljofilijne
Data wyd. 1923
Druk Drukarnia Mieszczańska
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Jan Kasprowicz
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

„ACH, POETO, ZBLIŻA SIĘ WIECZÓR; włosy twoje siwieją.
„Czy słyszysz w samotnej zadumie nowinę, idącą stamtąd?“

∗             ∗

„Jest wieczór“, powiedział poeta, „i ja nadsłuchuję, ponieważ może zawołać ktoś ze wsi, jakkolwiek już późno.
„Czuwam, czy nie spotkają się z sobą dwa serca błądzące i czy dwie pary ócz stęsknionych nie poproszą o muzykę, coby przerwała ich milczenie i przemówiła za nie.
„Któż będzie składał im gorące pieśni, gdy ja siedzę na brzegu żywota i dumam o śmierci i o tem, co jest poza nami?

∗             ∗

„Uchodzi wczesna gwiazda wieczorna.
Blask pogrzebowego stosu zamiera zwolna nad rzeką milczącą.
„Z dziedzińca opuszczonej sadyby szakale wyją chórem w świetle niknącego księżyca.
„Jeśliby jaki wędrowiec, opuściwszy swe gniazdo, przybył tu, ażeby czuwać po nocy i z głową schyloną nadsłuchiwać szelestów ciemności, któż szeptałby uszom jego o tajemnicach żywota, gdybym ja, zamknąwszy drzwi poza sobą, zechciał uwolnić się od więzów doczesnych?
„Mało to znaczy, iż mój włos siwieje.
„Jeszczem‑ci ja tak młody, albo tak stary, jak najmłodszy, albo najstarszy w tej wsi.
„Jedni mają w oczach uśmiechy słodkie i proste, zaś inni chytrze mrugają, jedni mają łzy, napływające w świetle dnia, a drudzy łzy, ukryte w mroku.
„Wszyscy oni mnie potrzebują i ja nie mam czasu zastanawiać się nad tem, co będzie po tym żywocie.
„Ze wszystkimi w jednakich ja latach, cóż z tego, że włos mój siwieje?“
Nocą świerszcz ćwierka po lasach.
„Któż to tak zwolna zbliża się do mych wrót i stuka łagodnie?“
Zaledwie widzę oblicze, nie słychać ani słowa, cisza niebiosów naokół.
Zawrócić gościa milczącego nie mogę. Patrzę mu w twarz poprzez pomrok i godziny snu minęły.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Rabindranath Tagore i tłumacza: Jan Kasprowicz.