Flamarande/LII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor George Sand
Tytuł Flamarande
Data wyd. 1875
Druk A. J. O. Rogosz
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Flamarande
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


LII.

Nie wiem, jak po tylu wzruszeniach i mękach dostałem się wreszcie do Paryża. Tu zawiodła mnie już pamięć, bo zachorowałem obłożnie i długo nie mogłem przyjść do siebie. Pan Flamarande ciągle bawił w Anglji i zdawało się, że chce tam już osiąść. Nie podobała mu się zapewne rewolucja lutowa, nie zgadzał się z legitymistami. których uważał jako nadto konstytucyjnych. Pojmował tylko rząd bezwarunkowo monarchiczny, na którego czele powinno stać duchowieństwo. Spalił mosty za sobą i niepodobała mu się już Francja.
Pani Flamarande mieszkała w Menouville z synem, z księdzem i panną Hurst. Ja przepędzałem lato w Paryżu zchorowany, bezczynny i zniechęcony do służby, która mnie czyniła odpowiedzialnym za wszystko, a nie dawała ani zajęcia ani środka, za pomocą którego mógłbym się stać komuś użytecznym.
Napisałem do Anglji prosząc pana Flamarande o uwolnienie od obowiązku. Odpisał, że będzie wkrótce w Menouville i życzy sobie zastać mnie tam, gdyż chciałby znać powody skłaniające mnie do tego kroku. Zobaczyłem go więc znowu w Normandji w pierwszych dniach zimy. Przyjechał wybrać sobie nowego intendenta, bo dawny umarł na zapalenie płuc. Pani była jeszcze w Menouville, gdzie czekała na męża z Rogerem. Sam widok tego dziecka ulżył mojemu smutkowi. Postanowiłem nie narazić nigdy pani na gniew jej męża i dotrzymałem słowa. Hrabia nie wiedział nic o wycieczce mojej do Flamarande i o nic mnie nigdy nie pytał. — Widzę, — rzekł do mnie, że nudy cię pożerają i dlatego chcesz mnie opuścić. Jesteś czynny i ruchliwy, a posada bez pracy cię nie zadawalnia. Daję ci więc zatrudnienie i wyższe stanowisko. Zastąp biednego Martina i bądź moim intendentem. Naznacz sobie jaką chcesz pensję roczną czy miesięczną, zostawiam to twojej woli. — Posada nie była do odrzucenia i wcale nie nad moje siły. Ziemie otaczające zamek nie były wydzierżawione, uśmiechało mi się więc nowe dla mnie zajęcie w gospodarce; ale hrabia postawił znowu warunek, na który stanowczo przystać nie mogłem. Pan Flamarande zaniedbawszy zupełnie swoją żonę, chciał jeszcze ją nadzorować.
— Przeszłość nie obchodzi mnie już, powiedział mi, nie życzę sobie nawet, aby mi ją kiedy przypominano. Wymazałem już tę brzydką część obrazu. Chodzi o to, aby hrabina nie zawiązała na nowo stosunku z baronową, żeby nie wykryła tajemnicy a później miejsca pobytu swego syna, i żeby nie zapragnęła widzieć się z nim. Pan Salcéde może powrócić do Francji i zawiązać z nią korespondencję dla porozumienia się wzajemnego co do dziecka.
...Przewiduję wszelkie możliwe wypadki, zgadzam się nawet poniekąd na nie, wyjąwszy stosunków pomiędzy nimi, któreby mogły doprowadzić do nowego skandalu i do powtórnych koniecznych ostrożności z mej strony. Pragnę tylko, abym w danym razie w czas był zawiadomionym.
Zrobiłem go uważnym, że będąc w Menouville, nie mógłbym wiedzieć, co się dzieje w Paryżu. Odpowiedział, że tylko za Menouville robi mnie odpowiedzialnym a w Paryżu zostawi kogo innego. Wahałem się... Zrzekłem się wszelkich korzyści nowego mego zawodu, wstydziłem się przeszłości, którą przyszłością miałem okupić. Dosyć mnie hrabia wynagrodził spłaciwszy moje długi, odrzuciłem więc wszelkie inne dary. Nie chciałem nic przyjąć, coby miało pozór zapłaty za moje milczenie.
Byłem już gotów i miałem pożegnawszy się wyjechać, kiedy Roger wpadł do mego pokoju, rzucił mi się na szyję, a łkając zaczął mi robić wyrzuty, że go nie kocham skoro chcę odjeżdżać. Nie kocham go! kiedy łzy jego rozdzierają mi serce! Opuścić go, ...kiedy dla zabezpieczenia jego przyszłości narażałem się nie tylko na tyle niebezpieczeństw — ale nawet dopuszczałem się czynów wstrętnych i hańbiących. Wobec niego tylko byłem bezsilnym i uległem jego pieszczotom i prośbom. Wróciłem do hrabiego z żądaniem, aby mi bez żadnych warunków pozwolił zostać. Ustąpił. — Zanadto kochasz Rogera, powiedział mi, abyś dopuścił na jakikolwiek skandal pod jego bokiem. Nie obiecuj mi nic, zgadzam się na to. Zostawiam syna mojego i moje dobre imię twojej życzliwej opiece.
Uregulowawszy swoje interesy, pan Flamarande odjechał do Londynu, spytawszy wprzód żony, co woli, czy jechać z nim czy pozostać w kraju. — Zostawił jej wolny wybór. — Odpowiedziała mu, że wybierać nie może, i że żadnemu jego projektowi nie ma zamiaru się sprzeciwiać. To ślepe posłuszeństwo wcale mu nie było na rękę. Nie chciał już nią się zajmować; ale nie chciał, aby ona to spostrzegła. — A więc, rzekł do niej nakoniec, pojedź do Paryża. Tam dla Rogera klimat lepszy jak w Londynie; ale jeźlibyś miała kiedy najmniejszą chęć odwidzić mnie i ujrzeć Anglję, napisz tylko do mnie — a jestem zawsze na twoje rozkazy.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: George Sand i tłumacza: anonimowy.