Zima (Gomulicki, 1866)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zima |
Pochodzenie | Poezje Wiktora Gomulickiego, cykl Z księgi przyrody |
Wydawca | Księgarnia A. Gruszeckiego |
Data wyd. | 1866 |
Druk | Bracia Jeżyńscy |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały cykl Cały zbiór |
Indeks stron |
To zimy pałac. U powały,
Co jak baldachim świeci biały,
Wiszą djamenty i kryształy.
Dołem się puchy skrzą łabędzie,
Błyskają szklanych ścian krawędzie,
Kolumny z lodu świecą w rzędzie.
Środkiem przepływa szum uroczy,
Palą się wilków krwawe oczy,
I rzeka śniegu fale toczy.
Na brylantowym siedząc tronie.
Zima dziewicze chyli skronie,
A jako próchno wzrok jej płonie.
W koło niej kruki krążą stadem,
Na jej królewskim czole bladem,
Z lodowych igieł świeci djadem.
Wicher, nim gniewną wzniósłszy paszczę,
Z gór pocznie zrywać śnieżne płaszcze,
Jej zimne stopy cicho głaszcze.
Straszna to pani, choć zachwyca
Melancholijnym wdziękiem lica,
Z którego patrzy tajemnica;
Chociaż w pałace zmienia bory,
Drugich kamieni ma kolory,
Osrebrza noce i wieczory.
Straszna — bo kwiatom więdnąć każe,
Straszna — bo robi z pól cmentarze,
Straszna — bo z nędzą chodzi w parze.