Przejdź do zawartości

Zadig czyli Los/VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wolter
Tytuł Zadig czyli Los
Pochodzenie Powiastki filozoficzne /
Tom pierwszy
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia »Czasu« w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

VI. Minister.

Król postradał pierwszego ministra. Wybrał Zadiga, aby zajął to miejsce. Wszystkie piękne panie w Babilonie przyklasnęły wyborowi, od czasu bowiem istnienia państwa nie było jeszcze tak młodego ministra. Wszyscy dworzanie uczuli się dotknięci; Zawistnik zaczął pluć krwią i nos spuchł mu nadzwyczajnie. Zadig, podziękowawszy obojgu królestwu, złożył również dzięki papudze. „Piękny ptaku, rzekł, ty ocaliłeś mi życie i mianowałeś pierwszym ministrem: suka i koń Ich Królewskich Mości uczyniły mi wiele złego, ale ty wyświadczyłeś mi samo jeno dobre. Oto, od czego zależą nasze losy; ale, dodał, szczęście tak osobliwe może rozwiać się niebawem“. Papuga odpowiedziała: „Tak“. Słowo to uderzyło Zadiga; że jednak był dobrym przyrodnikiem i nie wierzył aby papugi miały zdolności prorocze, nabrał rychło otuchy i jął pełnić swój urząd jak umiał najlepiej.
Dał uczuć całemu światu świętą potęgę praw, nikomu zaś nie dał uczuć ciężaru swej godności. Nie krępował w niczem głosów Dywanu: każdy wezyr mógł mieć swoje zdanie, nie narażając się ministrowi. Kiedy sądził jakąś sprawę, nie on sądził, lecz prawo; ale, kiedy było nadto surowe, miarkował je. Kiedy brakło praw, sprawiedliwość jego tworzyła nowe, o których można było mniemać iż pochodzą od samego Zoroastra.
Jemu-to narody zawdzięczają tę wielką zasadę, że lepiej jest, w danym razie, uniewinnić zbrodniarza, niż skazać niewinnego. Sądził, iż prawa są poto aby wspomagać obywateli, nietylko aby przejmować ich lękiem. Głównym talentem Zadiga było wydobywanie na jaw prawdy, którą ludzie starają się zaciemnić. Od pierwszych dni swych rządów, wprowadził w życie ten wielki talent. Słynny kupiec z Babilonu umarł w Indyach; zapisał majątek, po równych częściach, dwom synom, wyposażywszy wprzód córkę; prócz tego, zostawił trzydzieści tysięcy sztuk złota temu z synów, który, powszechnem zdaniem, okaże iż więcej kocha ojca. Starszy wybudował ojcu wspaniały grobowiec; młodszy pomnożył częścią swego dziedzictwa posag siostry. Wszyscy osądzili, iż starszy więcej kocha ojca, młodszy zaś siostrę; starszemu, zdaniem ogółu, powinno przypaść trzydzieści tysięcy sztuk złota.
Zadig wezwał obu synów kolejno do siebie. Rzekł starszemu: „Ojciec nie umarł, wyleczył się z choroby, wraca do Babilonu. — Bogu niech będzie chwała! rzekł na to młody człowiek, ale cóż będzie z grobowcem, który mnie tyle kosztował?“ Następnie powtórzył Zadig tęż samą nowinę młodszemu. „Bogu niech będzie chwała! odparł, oddam ojcu wszystko co posiadam, ale pragnąłbym aby zostawił siostrze to co jej dałem. — Nie oddasz nic, rzekł Zadig i otrzymasz, w dodatku, trzydzieści tysięcy sztuk złota: ty lepiej kochasz ojca“. Dziewczyna, bardzo bogata, obiecała swą rękę dwom magom, i, po jakimś czasie nauki pobieranej u obydwu, zaszła w ciążę. Obaj chcieli ją zaślubić. „Wezmę za męża, rzekła, tego, za którego pośrednictwem zdołałam przydać państwu obywatela. — To ja dokonałem tego zbożnego dzieła, rzekł jeden. — Mnie to przypada ta chluba, rzekł drugi. — Dobrze więc! odparła: uznam za ojca dziecięcia tego, który potrafi dać mu lepsze wychowanie“. Urodziła syna. Obaj magowie chcieli go wychowywać. Wytoczono sprawę przed Zadiga. Kazał stawić się obu przed sobą. „Czego nauczysz swego wychowanka? spytał pierwszego. — Nauczę go, rzekł doktor, ośmiu części retoryki, dyalektyki, astrologii, demonomanii; dalej co to jest substancya i akcydens, concretum i abstractum, monady i praistniejąca harmonia. — Ja, odparł drugi, będę się starał uczynić go sprawiedliwym i godnym ludzkiej przyjaźni“. Zadig orzekł: „Czy jesteś ojcem czy nie, ty zaślubisz matkę“. Zanoszono codziennie do dworu skargi na itymaduleta Medyi, imieniem Irax. Był to wielki pan, nienajgorszy z natury, ale zepsuty próżnością i rozkoszą. Rzadko cierpiał aby ktoś doń mówił, a nigdy aby mu się sprzeciwiał. Paw nie jest bardziej próżny, gołąb bardziej lubieżny, żółw bardziej leniwy od niego; żył jedynie fałszywą chlubą i fałszywemi rozkoszami. Zadig postanowił go poprawić. Posłał mu, imieniem króla, kapelmistrza z tuzinem śpiewaków i dwoma tuzinami grajków, marszałka dworu z sześcioma kucharzami i czterema szambelanami, z poleceniem aby go nie opuszczali na krok. Rozkaz króla określał przytem ściśle porządek etykiety jaką miano zachować; a oto jej obraz:
Pierwszego dnia, z chwilą gdy pogrążony w rozkoszach Irax się obudził, wszedł kapelmistrz na czele śpiewaków i grajków. Wykonano kantatę, która trwała dwie godziny, co trzy minuty zaś powtarzała się następująca przyśpiewka:

Cóż za wdzięk, co za prezencja!
Ileż uroków posiada!
Ach, jak Jego Ekscelencja
Musi być ze siebie rada!

Po kantacie, szambelan wygłaszał przemowę, trwającą trzy kwadranse, w której wychwalał go pilnie za wszystkie zalety których mu właśnie zbywało. Następnie, przy dźwięku instrumentów, prowadzono Iraxa do stołu. Obiad trwał trzy godziny. Z chwilą gdy otwierał usta aby przemówić, pierwszy szambelan oznajmiał: „Będzie miał słuszność“. Ledwie wymówił pierwsze słowa, drugi szambelan wołał: „Ma słuszność!“ Dwaj inni szambelanowie wybuchali głośnym śmiechem przy dowcipach które Irax powiedział lub zamierzał powiedzieć. Po obiedzie powtórzono kantatę.
Pierwszy dzień wydał się Iraxowi rozkoszny; rozumiał iż król królów uczcił go wreszcie wedle zasługi. Drugi wydał mu się mniej przyjemny, trzeci nużący, czwarty nie do zniesienia, piąty był męką; wreszcie, znękany ciągłem słuchaniem śpiewu:

Ach, jak Jego Ekscelencja
Musi być ze siebie rada!

ciągłem powtarzaniem że ma słuszność, i oracyą jaką go raczono co dzień o tej samej porze, napisał do króla błagając aby raczył odwołać szambelanów, grajków, ochmistrzów; przyrzekł być odtąd mniej próżnym i wymuszonym; mniej dawał się okadzać, żył z mniejszą pompą a był szczęśliwszy; bowiem, jak powiada Sadder[1], ciągła przyjemność przestaje być przyjemnością.





  1. Księga Sadder jest wyciągiem z Zendawesty.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Franciszek Maria Arouet i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.