Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego/Świat — Natura
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego |
Rozdział | Świat — Natura |
Redaktor | Stanisław Wegner |
Wydawca | N. Kamieński i Spółka |
Data wyd. | 1879 |
Druk | N. Kamieński i Spółka |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
cały świat, nie jestże cudną harmonijną wesela pieśnią, hymnem potężnym, w którym grają, jak tony potrzebne i śpiewy ptastwa i gromy burz i fale morza bijące zgruchotanemi okrętami o skały. Pieśń tę trzeba duszą posłyszeć całą, aby ją pojąć; oddzielne jéj tony dziwne się wydawać mogą. Tu smutek, boleść, bój, jęk, są przemijającémi, są pozorami. Wieczną rolą natury: — życie, szczęście, wesele.
Wśród jednéj ludzkości ileż to światów udzielnych, niedostępnych, odgrodzonych, poprzedzielanych od siebie! A wśród nich dwa główne światy, patrzące na się okiem nieufnem, z jednéj strony z pogardą, z drugiéj z zazdrością. Jest to świat bogatych i ubogich, świat tych co się bawią i tych co pracują, dwa obozy, dwa zastępy, któreby wspólnemi siłami dźwigać powinny brzemię przyszłości, a nie chcą sobie podać serc i ręki do uścisku. Z obu stron jest wina wielka; jedni zazdroszczą szczęścia, które wymarzyli sami, drudzy mają się za coś wybranego, dla tego, że nie pojmują swoich obowiązków i do formy zbyteczną przywiązali wartość, śmiejąc się z grubijaństwa, gdzie uwielbiaćby należało serce, gardząc powierzchnią, gdzie głąb ze szczerego złota pokrywa szorstka skorupa.
Świat idzie a idzie dziś, dzięki pomocniczym środkom, nierównie szybciéj niż kiedykolwiek. Materyalne warunki przyśpieszają rozwój ducha, oszczędzają czas... podwajają pęd z jakim ludzkość leci naprzód! naprzód.
Jak w szkole tak na świecie zawsze pierwszem uczuciem większości na widok jakiegokolwiek niezwyczajnego fenomenu, jest to nieszczęsne szyderstwo i niedowierzanie... każdy tryumf poczynać się musi od męczarni. Może też tak być powinno, bo ten tylko zasługuje na wieniec, komu wprzód skroń krwią ociekła, a próba ognia jest próbą powołania i talentu.
W ziarnie piasku są światy i świat z pewnego stanowiska jest ziarnem piasku tylko.
Świat dzisiejszy nie szanuje już nic, widok jego zakrwawia serce; potrzeba proroka, coby Izajaszową wymową wywiódł go z drogi omylnéj, z gościńców błędu.
Rzeczy na świecie dzieją się wedle praw nieodmiennych, liść zeschły opada, klasy społeczne nie spełniające posłannictwa giną i zlewają się z innemi.
Świat to gospoda, w któréj coraz nowy popasa podróżny i gdzie jeden się modlił, drugi przychodzi rozpustować i szaleć; — bolesne to ale nieuchronne.
Wszystko na świecie tak jest opatrznie urządzone, że męczarnie stoją obok uniesień i rozkoszy dusznych, że im większa ofiara, tem zdobycz obfitsza. Za boleści serca płaci serce, za namiętności chwila szału, za chwilę szczęścia cierpienie....
Są na świecie rzeczy, które się inaczéj tłómaczyć nie dają, tylko wolą Bożą, wolą opatrzną, która w pozornie złem, ma na celu istotne dobro.
Wszystkie cuda stworzenia, nie sąż to miny złote dla człowieka? Od proszku pod jego stopą, do tego drugiego świecącego prochu rozsypanego w ciemnych szafirach nocy, do barwistego motyla, do zielonego przetykanego przezroczystemi żyłki listka trawy — nie sąż to bogactwa nasze? bogactwa dla myśli i serca? A sztuki, a bozka muzyka, a ludzie bracia, a serca kobiece, a my sobie sami. Wiekiby można w szczęśliwości zapatrując na to wszystko przepędzić.
Świat ten zbudowany tak przemądrze, kierowany tak cudownie, że na nim samo dobro spełnione owocuje naturą swoją, a złe niesie karę i zgniliznę jak chorobliwy pierwiastek. Często dla oczu ludzkich niewidocznemi zrazu są te działania wielkich owych czynników, ale w końcu wychodzi na jaw głośno, co się wśród ciszy fermentując przygotowywało. Często znowu ostateczne skutki dobra i zła spełnionego na świecie, po za granicami jego dopiero się rozwijają; tam już sprawiedliwość Boża, każe ich się tylko domyślać. To pewna, że w żywocie ludzkim, gdziekolwiek znajdziesz miłość i poświęcenie, za niemi idą w ślad spokój wewnętrzny, ubłogosławienie ducha, siły nadspodziewane, potęga sięgająca cudu. Nic dzielniéj nie kieruje wolą i nie nadaje jéj większego znaczenia. Miłość ma jasnowidzenia nie ziemskie, ma wiedzę wlaną, instynktową, niechybność zdumiewającą.
Gdziekolwiek się ona i w jakiejkolwiek objawia formie, poznasz królowę; w zwierzęciu nawet wydziedziczonem, ilekroć je instynkt podnosi chwilowo do przeczucia miłości wyższéj, macierzyńskie przywiązanie związek dwóch istot uszlachetnia je i niemal przybliża do człowieka. Nie ma smutniejszego bytu nad żywot anormalnie nacechowany, samolubstwem, nienawiścią, wydzielaniem się z ogółu. Świat stoi tą wielką więzią miłości, która go czyni całym i jedynem, a w czyjem sercu jéj nie ma, odpadł od wielkiéj Bożéj rodziny.
Najświętsze nawet i najczystsze węzły świat rozerwać umie, najlepsi się psują, a najtrwardsi mienią.
Żywy świat, na ile to klamr i pieczęci zamknięta jeszcze księga!
Świat nie ma wdzięczności za poświęcenia i żartuje sobie z tych co mu palą ofiary.
Natura jest jak człowiek; nie odkrywa się cała z tajemną myślą swą, tylko tym co się z nią zapoznać, poprzyjaźnić czas mieli.
Natura ma to do siebie, że gdy ją ku czemu zmuszają, opiera się i zacina jak koń narowisty... i ona chce mieć swobodę; ale człowiek znowu ilekroć mu odmawia posługi, usiłuje przymusić i postawić na swojem, choć nie zawsze zwycięża.
Są i w tworach Bożych najpospolitszych, cuda dni powszednich, których pojąć niepodobna; widzimy czasem gdzieś na przegniłym dachu, na mchach oślizłych, wyrosły z ziarna zaniesionego wiatrami kwiatek barw świeżych i kształtów przedziwnych, który wytrysnął niewiedzieć jak i wyżywił się niewiedzieć czem. Wygnaniec to widocznie zdaleka pokutujący samotnie, który patrzy w słońce sam jeden póki go burza nie złamie i nie wyrwą wiatry...
Ciągłem ocieraniem się o świat, tracim władzę uczucia czegokolwiek głęboko i zużywamy się, twardniejem, serce dostaje nagniotków — w samotności mniéj targani w różne strony, mniéj szafując sobą, skupiając w duszy własnéj, zdolniejsi jesteśmy uczuć potem silnie cokolwiek nas dotknie. Wszelkie wrażenie mocniejsze jest i trwalsze.
Natura musi wiele wydać nierozwinionych pączków nim piękny kwiat jeden urodzi.
Każda walka ma ofiary swoje, każda gałąź kwitnąca pączki, które zjada robactwo i niszczy zgnilizna.
Świat inny dziś i martwiejszy; dawniéj, złe, czy dobre, ale wszystko obchodziło, rozgrzewało, ciekawiło nawet starszych. Dziś młodzi starzeją się zawczasu i tak są rozsądni, że mróz przejmuje. Teraźniejsza młodzież wszystka taka, nie skosztuje życia, już z teoryi wie, że kwaśne; nic zapału, nic uniesienia, żadnych pragnień!!